Fotoprotekcja – czy opalanie może być bezpieczne?

SIM-MED Dermatologia i Medycyna Estetyczna
  • 18 marca, 2021
Fotoprotekcja – czy opalanie może być bezpieczne?

Wraz z nadejściem wiosny (a dla mnie wiosna zaczyna się zawsze pierwszego marca 😉) czas skierować ponownie naszą uwagę w kierunku świadomej pielęgnacji skóry.

Dziś poruszymy temat 1 z 4 podstawowych filarów codziennej skutecznej pielęgnacji. O jednym z nich – o witaminie A już pisałam przy okazji poradnika walentynkowego. Ale teraz czas na fotoprotekcje- filar do którego obawiam się, że będzie najtrudniej Was przekonać. Codzienne zastosowanie kremów z filtrem z kolei jest jednym z najistotniejszych elementów zachowania zdrowia i młodości naszej skóry.

W społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że kremy z filtrem należy stosować WYŁĄCZNIE podczas wakacji, a i to nie za dużo, bo przecież po co jechać na urlop, jeśli nie można się opalić?!

Kilka słów o samym promieniowaniu ultrafioletowym- UV. Dzielimy go na UVA, UVB i UVC, rodzaje te różnią się długością fali i działaniem na naszą skórę.

UVC – ma najkrótszą falą (200-290 nm) i nie dociera do powierzchni ziemi, gdyż przynajmniej teoretycznie blokuje go warstwa ozonowa, a więc nie oddziałuje na naszą skórę.

UVA – ma falę najdłuższą (320-400 nm) i jest obecne od 1 stycznia do 31 grudnia- A WIĘC PRZEZ CAŁY ROK. Stanowi >90% spektrum UV w promieniowaniu docierającym na Ziemie. W praktyce klinicznej jest to niezwykle istotne, gdyż UVA przenika przez przeciętnej grubości szybę okienną, przez chmury, ubrania i oddziałuje na głębsze warstwy skóry, nie powodując u zdrowych osób wystąpienia rumienia. Jednak efektem jest uszkodzenie fibroblastów, komórek dendrytycznych skóry, a przede wszystkim włókien kolagenowych i elastyny.

UVB – są to tak zwane średnie promienie UV (długość fali 290-320 nm) lub promienie rumieniotwórcze. W Polsce operuje od 1 marca do 30 września. W około 90% pochłaniane w naskórku, przede wszystkim w warstwie rogowej. I to dokładnie w tej najbardziej powierzchownej warstwie skóry obserwujemy główne efekty jego działania. Wpływ na keratynocyty, komórki Langerhansa, melanocyty wywołuje szereg reakcji biochemicznych i prowadzi do mutacji o ich obrębie, a jeśli zmiany te z kolei nie zostaną naprawione/usunięte dochodzi do kancerogenezy posłonecznej. Pragnę zaznaczyć również, że promieniowanie UVB przenika przez wodę. 

Oczywiście, że słońce odgrywa w naszym życiu bardzo istotną rolę, poprawia samopoczucie, przyspiesza syntezę witaminy D3, działa przeciwdepresyjnie ale z punktu widzenia skóry NIE ISTNIEJE ZDROWA OPALENIZNA ANI BEZPIECZNE OPALANIE!!!! Za każdym razem wystawiając twarz lub inne części ciała do słońca narażamy nasze komórki, a konkretnie ich materiał genetyczny na uszkodzenia, prowadzące do powstawania przeróżnych zmian posłonecznych (np. przebarwień, poparzeń, fotostarzenia, rogowacenia ect). Pod wpływem UVB wytwarzana jest melanina, która stanowi naturalną (wg niektórych autorów na poziomie SPF 2) ochronę przed słońcem. Pojawienie się „brzoskwiniowego”, a nawet brązowego zabarwienia skóry nie jest bynajmniej powodem do radości, tylko w rzeczywistości jest to głośne SOS wysyłane przez nasz największy narząd, który błaga o cień!!!! A czy wiecie, że po jednym dniu takiego nieroztropnego przebywania na słońcu skóra traci aż 20% cennego kolagenu??? Zmarszczki i bruzdy widoczne przedwcześnie na twarzy są wyraźnym skutkiem fotostarzenia się skóry.

Dodatkowo zdecydowana większość nowotworów skóry- rak podstawnokomórkowy, rak kolczystokomórkowy, czerniak (najgroźniejszy skórny nowotwór) jest bezpośrednio spowodowana promieniowaniem UV. Nie piszę do Was oczywiście żeby straszyć nowotworami, tylko żeby pewne kwestie Wam uświadomić, a konkretnie zachęcić wszystkich do stosowania CAŁOROCZNEGO odpowiednich produktów SPF. Czasy, kiedy byliśmy skazani na tłuste kremy, słabo rozprowadzające się po powierzchni twarzy, wchodzące w męski zarost lub powodujące powstawanie zaskórników już dawno minęły. Liczne firmy dermokosmetyczne jak i dermokosmeceutyczne prześcigają się w tworzeniu „idealnych” postaci preparatów, tych fizycznych, chemicznych filtrów, z kolorem lub bez, tak aby zadowolić niemalże każdego, nawet najbardziej wymagającego konsumenta.

Ale o filtrach samych w sobie będzie kolejny post ☺

Zapraszam.